DROBNA UWAGA:
🥓 Jeśli tworzysz sobie stronę na boczku, zaczekaj z wprowadzaniem tej lekcji w życie do czasu, aż będziesz na właściwej domenie. W przeciwnym wypadku będziesz badać statystyki strony, po której nie chodzi nikt oprócz Ciebie, a na docelowej będziesz musiała tę lekcję wprowadzić w życie jeszcze raz…
⭐️ Jeśli z kolei tworzysz stronę pod zaślepką, możesz tę lekcję zrobić już teraz lub poczekać na czas tuż przed startem – jak Ci wygodniej 😊
No to skoro narzędzie analityczne Fejsiora już było, czas na grubą analitykę od Googla 😇
Podpięcie Google Analytics, czyli świetnego narzędzia zbierającego statystyki na temat odwiedzin strony, to jest rzecz, którą
zdecydowanie warto zrobić (o ile w naszym kraju jest to legalne 😅 ups!), nawet jeśli z tych statystyk nie za wiele się na chwilę obecną rozumie.
Prawdopodobnie przyjdzie moment, że i to stanie się pestką taką jak WordPress, i wtedy dobrze jest mieć do czego sięgnąć, czyli dobrze, żeby te dane się już zbierały. Nawet jeśli póki co bez pożytku, to z myślą o pożytku przyszłym.
Jeśli idzie o integrację Google Analytics z WordPressem – wtyczek odbębniających za nas robotę jest całkiem dużo i oferują fontanny oraz wodotryski, ale to nie takie fontanny, że się lepsze dane będą zbierały, bo dane to dane – lecą zawsze te same 😅
To bardziej takie fontanny, że Wam się te statystyki pokazują w kokpicie WordPressa, migają światełkami, wyskakują w komunikatach, podrzucają okienka z gratulacjami… 🎉🥳
W moim osobistym odczuciu to jest kompletnie zbędne, w ogóle nie zaśmiecałabym sobie tym kokpitu i przede wszystkim nie
przymulałabym strony tylko po to, żeby widzieć, że jakiś Krzysiek z Boston, Massachusetts trzy razy wszedł na stronę z poradami na temat rozłożenia węży kropelkujących w małej szklarni na działce w zachodniopomorskim.
Ja stoję twardo na stanowisku, że do odczytywania statystyk to się używa panelu tych statystyk, a nie swojej strony, więc ja osobiście zawsze integruję swoje strony z Google Analytics nie ciężkimi wtykami, tylko albo wklejając sam kod śledzący na stronę, albo podpinając się pod inną wtyczkę, którą i tak muszę mieć, a oferuje takie 2 w 1 przy okazji zupełnie 🙂
I tu podam Wam właśnie tę drugą metodę, bo większość z Was pewno instalowała wtyczkę Pixel Your Site z powodu piksela Facebooka, więc będziecie mogli wykonać takie salto z podwójnym toeloopem typu 2 w 1 🦄
Startujemy, czyli zakładamy konto w usłudze Google Analytics. Konto Google dla naszej strony już mamy, bo walimy tam przecież bez opamiętania backupy, a poza tym pozyskiwaliśmy klucze do ReCAPTCHY, więc temat jest nam ogólnie znany.
Bułka z masłem 😁
I tylko mi nie mówcie, że nie mówiłam, że to konto się i tak przyda, bo mówiłam! 😁 ❤️
No to teraz logujemy się na to konto (uwaga na marginesie: warto na chwilę wylogować się ze wszystkich innych kont Google w danej przeglądarce, bo one lubią się przełączać i może się okazać, że podłączymy statystyki pod inne konto, niż to było w planach), a następnie wdeptujemy na stronę:
👉 https://marketingplatform.google.com/about/analytics/
i tam klikamy Get started today, czyli Zacznij dzisiaj:
Do zaczęcia tej przygody nie potrzebujemy karty kredytowej ani w ogóle żadnego płacenia, bo Google Analytics jest darmowe dla większości ludzi i trzeba by już przetwarzać zybiliardy danych, żeby musieć za to płacić. Więc ogólnie będziemy działać sobie za free, my – skromne, małe żuczki 😇
Po kliknięciu w Get started today trzeba pouzupełniać trochę danych.
W pierwszym kroku zapisujemy nazwę konta. Ona może być taka sama jak nazwa strony, ale nie musi – to rzecz tylko dla nas:
Po wpisaniu klikamy Dalej i w kolejnym kroku na ekranie Tworzenie usługi wybieramy z rozwijanej listy nasz kraj, sprawdzamy, czy strefa czasowa ustawiła się przy nim odpowiednia, a na koniec wybieramy walutę, w której operujemy.
I przechodzimy dalej przyciskiem Następny:
Dalej jeszcze czeka nas szybki wywiadzik w temacie branży,w której działamy i wielkości firmy. No to zaznaczamy i pędzimy do kolejnego kroku przyciskiem Następny, czyli bez zaskoczeń:
Tu z kolei Google zapyta nas, po co nam właściwie te statsy, to znaczy jakie niby cele biznesowe chcemy przy ich pomocy osiągnąć. Zaspokajania zwykłej ludzkiej ciekawości nie ma niestety na liście 😂
No to wybieramy to, co do nas pasuje, i kończymy tworzenie usługi (czyli tego konta do statystyk) przyciskiem Utwórz:
Po kliknięciu wyskoczy nam okienko z potwierdzeniem, że zgadzamy się z zasadami, warunkami i regulaminami wszelkimi. Oczywiście jeśli się nie zgodzimy, to nie będziemy mogli korzystać z usługi 🤷
Taki malutki szantażyk 😇
W rozwijanym menu zmieniamy więc nasz kraj na Polska (czy gdzie tam akurat rezydujemy), czytamy skrupulatnie wszystkie zasady i ci, którzy się zgadzają klikają, że akceptują (a ci, którzy się nie zgadzają, to w sumie już tę lekcję skończyli na tym etapie 😉).
I zostanie nam jeszcze etapik ostatni, czyli poinstruowanie Googla, skąd on w ogóle, mądrala, ma te dane zbierać.
Na ekranie Rozpocznij zbieranie danych (który pojawi się sam z siebie, nie trzeba go szukać) klikamy Sieć (to dziwnie nazwane, ale chodzi po prostu chodzi o to, że będziemy zbierać dane ze strony, która jest umieszczona w sieci 😊)
Teraz pozostaje uzupełnić reszteńkę danych, czyli wpisać nazwę naszej witryny i podać jej adres.
Przy adresie koniecznie zwróćcie uwagę, czy w tym malutkim rozwijanym menu URL witryny wybrane jest HTTPS a nie HTTP, bo przecież z szyfrowanego połączenia korzystamy, a w tym miejscu to robi różnicę 😊
Dla Google to są jakby dwie osobne witryny, więc trzeba pilnować tematu 😊
Podobnie ma się rzecz z kwestią www – w praktyce jest tak, że czy wejdziemy na stronę przez adres blinkthething.pl, czy przez
www.blinkthething.pl, to obojętne, bo przeglądarka wyświetli nam tę samą stronę.
Ale tylko jedna wersja tego adresu jest naszą podstawową i to tę trzeba tu podać, żeby wszystko dobrze działało 🤯
Żeby sprawdzić która to wersja, jeśli wyboru nie dokonywaliśmy świadomie, wystarczy wejść do kokpitu naszej strony w Ustawienia -> Ogólne i tam odczytać w polu Adres WordPressa (URL)/Adres witryny (URL).
Jeśli tam jest wpisana wersja z www, to do Google Analytics też wpisujemy z www. Jeśli jest bez www, to do GA też ląduje bez (tak jak w moim przypadku :))
Dla Googla te dwie wersje adresu to jak dwie osobne strony, więc ma duże znaczenie, żeby podawać właściwą 🧐
Tu przy okazji napomknę, że podajemy od razu dane strony produkcyjnej, czyli tej docelowej – nie ma sensu ładować analityki na stejdża, rzecz jasna 😊 (i tak nikt poza nami po nim nie łazi, więc nie ma kogo analizować).
Jak już uporamy się z adresem swojej własnej strony, który nieoczekiwanie postanowił spowodować zamieszanie, naduszamy przycisk Utwórz strumień i naszym oczom po chwili ukaże się w blasku chwały ekranik, na którym będzie nas interesować literko-numerek podpisany jako Identyfikator pomiaru.
Kopiujemy go klikając w symbol dwóch karteczek po prawej:
W tym momencie może Wam wyskoczyć jak diabeł z pudełka taki panelik zwany Instrukcje instalacji – możecie go śmiało zamknąć, bo ja Wam tu zapodam instrukcje w krótszej i łatwiejszej wersji 😅
Otóż z tym skopiowanym identyfikatorem pomiaru włazimy z powrotem do kokpitu WordPressa i tam w ustawienia wtyczki Pixel Your Site, którą mamy w jednym palcu już od dwóch lekcji 😉
Tu pacamy przycisk Click for setting, żeby dobrać się do ustawień Google Analytics, i skopiowany przed chwilą numerek wklejamy w pole Google Analytics tracking ID:
Dzieło to zatwierdzamy przyciskiem Save settings (Zapisz ustawienia) na samym dole i gotowe! 😊
Mówiłam, że jakieś szczególnie skomplikowane to to nie będzie 😁
Najprościej w działaniu 😁
Statystyki z danego dnia pojawią się wprawdzie dopiero nazajutrz, ale Google Analytics ma wbudowaną funkcję TV 😁
I do tego nadaje na żywo 😂
Serio!
Jest taka zakładka, w której pojawiają się dane pokazujące, co na naszej stronie dzieje się w tej sekundzie – ile osób jest na stronie, jakie podstrony oglądają, z jakich urządzeń, z jakich lokalizacji i tak dalej 🤯
Można wejść sobie więc na szybko do przeglądu na żywo klikając w menu po prawej w Raporty, a potem Czas rzeczywisty.
Następnie z telefonu na przykład wejdźcie sobie na swoją własną stronę i jeśli kod śledzący jest zainstalowany poprawnie i zbiera dane bez zarzutu, za momencik zobaczycie na tym ekranie swoje własne odwiedziny:
Tak jak u mnie widać – że właśnie wlazłam z kompa (desktop) ulokowanego circa piąte przez dziesiąte w Perugii na podstrony takie a takie (jest rozpiska niżej na ekranie, tu ucięta), odpalając przy tym zdarzenia takie a takie (oglądanie strony, przeglądanie produktów, dodawanie do koszyka itd).
Dlatego mówię, że to wygląda jak serial nadawany na żywo, bo dosłownie widać, jak ktoś łazi po stronie 😎
Szczególnie śmiesznie łapie się tak zakupy – bo widać, że ktoś ogląda produkt, potem strona z produktem zamienia się na stronę koszyka, potem na stronę zamówienia (gdzie wpisuje się adres), a za moment plumka program pocztowy, informując mailem, że ktoś złożył zamówienie 🦄
I to zabawne, jak nie trzeba nawet zaglądać co kupił, bo się widziało w GA 😂
No ale to taka zabawa dla takich jak ja, co im niewiele do szczęścia trzeba i gust jeśli idzie o wybór rozrywek mają nieprzesadnie
wysublimowany 🙈
Tak czy owak, jeśli zobaczycie, że widać tam Wasze odwiedziny, to znaczy że wszystko poszło dobrze, kod śledzący jest zainstalowany poprawnie i wszystko hula ❤️
Można lecieć dalej 🥳
Dajcie znać, czy wszystko poszło jak po maśle i czy widzicie odwiedzających i polubiliście już ich stalkować 😇 ❤️
Ten kurs jest i zawsze będzie dla Was DARMOWY,
bo wierzę wiem, że warto sobie pomagać ❤
Totalnie nie musisz za nic płacić, ale jeśli masz chęć, możesz postawić mi kawę ☕
Wypiję ją za sukces Twojej strony!
Edytko, a jeśli nie chcę korzystać z pixela FB, tylko z GA, to mam wkleić ten kod, który wyskakuje jak diabeł z pudełka na każdej podstronie mojej strony, tak jak każe ta instrukcja? Czy aktualizacje wszelakie mi tego nie wykasują? Dzięki z góry za info!
Jeśli nie chcesz korzystać z pixela FB, możesz nadal korzystać z tej wtyczki mimo tego – po prostu nie będziesz wklejać numeru pixela, tylko same numerki Google Analyticsowe.
A jeśli chcesz osadzić kod GA4 bez wtyczki, to tak, trzeba zrobić tak, żeby kod ładował się na każdej podstronie, natomiast to doradzałabym zrobić już w motywie potomnym, żeby po aktualizacjach kod nie znikał (kod dodany na sztywno do plików motywu/wtyczek/samego WordPressa zniknie po najbliższej aktualizacji).
OK, piękne dzięki za wskazówki! 🙂