Oto lekcja, w której wreszcie będziemy instalować WordPressa!
Najzabawniejsze, że wszystkim się wydaje, że to jest nie wiadomo jak trudne, a prawda jest taka, że sama instalacja – tak technicznie – to jest bułka z masłem i 5 minut roboty. I jest niczym w porównaniu do całej reszty spraw, które musimy ogarnąć stawiając stronę, jak choćby ustalenie strategii dla strony lub choćby najprostsze (a wcale nie takie proste!) wyklarowanie jej celu 🙂
Ja Wam pokażę instalację sposobem najprostszym z możliwych, za pomocą narzędzia Softaculous Apps Installer, które (szczęśliwie!) dostępne jest na Smarthoście 🙂
Jeśli Wasz hosting nie posiada takiego instalatora, zupełnie się nie przejmujcie. Instalację WordPressa tradycyjną metodą – na piechotę – pokażę w kolejnej lekcji 🙂
Do roboty!
Jeśli macie tego farta i Wasz hosting to Smarthost, to wskakujecie do cPanelu i tam klikacie w opcję Softaculous Apps Installer:
Tu w zasadzie zostaniemy poprowadzeni jak za rączkę.
Na ekranie wyboru aplikacji możliwych do zainstalowania kierujemy swój wzrok na WordPressa i naduszamy przycisk Instaluj. Z luzem, bo to jeszcze samo w sobie niczego nie zainstaluje 🙂
Najpierw będzie trzeba wypełnić parę pól na informacje 🙂
W pierwszej kolejności rzucamy się na trzy pola pod poleceniem Wybierz URL instalacji i tam:
Przechodzimy niżej i tam uzupełniamy po kolei:
W kolejnej sekcji to już błahostki 🙂 Wybieramy język WordPressa oraz upewniamy się, że nie mamy zaznaczonego żadnego ptaszka w sekcji Select Plugin(s):
Teraz zostanie nam już tylko do rozpykania część z zaawansowanymi opcjami.
Taaaakkk… Tacy jesteśmy zaawansowani, a co! 😀
Nazwa bazy danych – tu zwykle będzie coś w rodzaju pięciu znaków w postaci cyferek i literek. Można je zostawić, bo są losowe, czyli git, a można zmienić na inne tak samo losowe. Chodzi o to, żeby jakiemuś typowi spod ciemnej gwiazdy było jak najtrudniej zgadnąć co myśmy tu nawpisywali 🙂
To samo z ustawieniem Prefiksu tabeli. Nie musicie nawet wiedzieć, co to jest (może przyjdzie na to czas, jeśli Was temat wciągnie, a może nie – da się bez tego żyć :D), ale ważne, żeby tam raaaaczej nie wpisywać wp_, bo to domyślny prefiks, wiec łatwy do zgadnięcia. Softaculous tam zwykle dokleja od siebie jeszcze jakieś dwie literki, tak że są cztery, wiec można te cztery zostawić, a można zamienić na jakieś inne – jak komu fantazja podpowiada 🙂 Zostawcie sobie tylko ten podkreślniczek na końcu (dla czytelności, którą kiedyś docenicie, jeśli będziecie grzebać w bazie danych, albo i nie, jeśli nie będziecie :))
Na samym końcu możemy podać e-mail, jeśli chcemy dostać na niego info o zainstalowaniu WordPressa (podchwytliwe miejsce – już po przycisku Instaluj :D), a potem trzeba już tylko odpalić rakiety, klikając niebieskie Instaluj:
I teraz zacznie się dziać magia, to znaczy WordPress sam się zainstaluje, z uwzględnieniem danych, które mu zapodaliśmy.
Potrwa to pół minuty, może minutę i cały czas będzie widać na ekranie pasek postępu:
Gdy instalacja WordPressa się zakończy, przywita nas nowy ekran z gratulacjami.
W treści komunikatu będzie adres naszej nowej strony – on nie jest dla nas zaskoczeniem 😀
Ale będzie też drugi adres – adres strony łamany przez wp-admin – ten warto zapamiętać lub zapisać, bo to adres, pod którym będziemy się logować do panelu administracyjnego WordPressa, czyli do (jak to się zwie w WordPressowym świecie) Kokpitu 😀
Kokpit na nazwę zaplecza mi się bardzo podoba, bo brzmi co najmniej jak w jakiejś rakiecie albo wypasionym myśliwcu. Elegancko 😀
Do Kokpitu da się wejść także alternatywną drogą przy pomocy Softaculousa. Wracamy wtedy do niego klikając logo w okolicach lewego górnego rogu (a nie przycisk Return to WordPress Management, choć tak by się z nazwy prosiło – to nie jest jakieś miejsce, które nam coś popsuje, ale po prostu jest tam znacznie mniej czytelnie zarządzać WordPressem i nie ma wszystkich opcji :))
Po wejściu w panel Softaculousa klikamy kafelek Instalacje:
i wyświetlą nam się wszystkie instalacje (WordPressowe, ale nie tylko), które mamy na hostingu 🙂
Jeśli mamy jedną, będzie jedna, ale jeśli mamy więcej – będą w kolejnych wierszach – każda instalacja w jednej linijce.
Z tego poziomu możemy kliknąć w adres strony i zostaniemy na nią szybciutko teleportowani, oraz możemy kliknąć w hipka (dla tych, którzy nie układali lego i nie wiedzą, co to hipek, względnie: nazywali hipki ludzikami – hipek to taki ten mały człowieczek ;)) i wtedy zostaniemy automatycznie zalogowani jako administratorzy w panelu WordPressa, bez podawania hasła czy nazwy użytkownika.
Pamiętacie jak mówiłam, że kto ma dostęp do cPanelu, ten ma władzę? 😀
No, to widzicie, że nie żartowałam. Jak się wbijecie do cPanelu, to już wszędzie macie dostęp bez stukania haseł: i do poczty, i do plików na serwerze, i do baz danych, i nawet do wszystkich WordPressów 🙂
Ale jak wspominałam: do logowania można też całkiem tradycyjnie użyć adresu mojadomena.pl/wp-admin i wpisać stosowne dane w formularzu logowania, który się zmaterializuje na ekranie:
Po zalogowaniu, jakąkolwiek metodą byśmy tego nie dokonywali, przywita nas kokpit, a w nim czasem wiadomość powitalna (a czasem nie). Jeśli będzie, można ją zamknąć krzyżykiem, bo zajmuje dużo miejsca, a po przeczytaniu nie jest w sumie do niczego potrzebna 🙂
O tym, co znajduje się w kokpicie i co się gdzie robi będziemy jeszcze gadać w osobnej lekcji, ale póki co – dopełnimy jeszcze malutkiej formalności dla zapoczątkowania dobrych nawyków 😉
W menu kokpitowym, czyli w czarnej kolumnie po lewej stronie, znajdujemy zakładkę Wtyczki i klikamy w nią.
Wyświetli się lista, na której będą dwie lub trzy wtyczki, czyli takie dodatki do WordPressa:
Pierwsze dwie wtyczki są instalowane razem z każdym WordPressem. Taka tradycja 😉
Ta ewentualna trzecia jest instalowana przez Smarthosta, co jest chyba jedyną wadą, którą przez lata korzystania z ich serwerów mogę im wytknąć. Wiem, czemu to robią, ale nie budzi to mojego entuzjazmu.
Ta ostatnia wtyczka, jeśli będziecie ją mieć, będzie włączona. Ja zalecam ją, przynajmniej na początku przygody, wyłączyć. Cache to nie jest zła rzecz i ta wtyczka jest bardzo dobra, ale trzeba wiedzieć jak działa cache’owanie od podszewki, żeby używać jej dobrze i nie frustrować się za każdym razem, gdy zapisujemy w WordPressie jakieś zmiany, a ich na stronie nie widać (bo taki często jest efekt z wierzchu). Przyjdzie na nią czas kiedyś, kiedyś, ale na początku – moim zdaniem za okno z nią 🙂
Klikamy więc bez lęku Wyłącz:
a potem każdą po kolei z tych trzech wtyczek usuwamy, klikając Usuń.
Żadna z nich nie będzie nam potrzebna na starcie (albo i w ogóle), więc do kosza z nimi.
I to powinno być Waszym nawykiem na WordPressową przyszłość, nawet jeśli na razie wcale nie musicie kumać, co to wtyczka – jeśli coś jest Wam niepotrzebne – usuwamy, nie chomikujemy przez wieczność, bo A może kiedyś się przyda.
Jak się kiedyś przyda, to sobie wtedy dodamy 😀
Po tej operacji nie powinniśmy mieć w tym miejscu żadnej wtyczki i bardo dobrze.
Gdy przyjdzie na nie czas, będziemy każdą instalować świadomie i w znanym nam celu 🙂
To może czas zerknąć na tę naszą stronę?
Można to zrobić wpisując jej adres albo klikając w kokpicie w nazwę strony w lewym górnym rogu, obok symbolu domku. To jest takie miejsce, które zawsze będzie nam odwracać stronę z przodu na tył albo z tyłu na przód, jak naleśnika 😉
Jeśli będziemy w kokpicie, kliknięcie w nazwę przeniesie nas na front, to znaczy na stronę samą w sobie. Jeśli będziemy na stronie, kliknięcie w nazwę w tym pasku u góry, widocznym tylko dla nas jako administratorów, przeniesie nas do kokpitu. Taka magia! 🙂
Na stronie zobaczymy pierwszy mikrowpis blogowy o tytule Hello world i ptasią ilustrację. Tak w każdym razie będzie w roku 2022, bo w kolejnym – Twórcy WordPressa wymyślą coś nowego, jak zawsze 🙂
Nas to jednak już zanadto nie obejdzie, bo nasza strona do tego czasu będzie wyglądać już caaałkiem inaczej 🙂
To dyskusja na marginesie i nie chciałam jej umieszczać na początku, aby nie uszczęśliwiać na siłę tych, których to ani kapkę nie interesuje 🙂
Być może zdarzyło Wam się już słyszeć, że instalatory to zło i chodzenie na łatwiznę. Be, fe, a fuj! Gorsze niż ślimaki bez skorupek!
Z tą łatwizną – zgodzę, się, owszem, tak właśnie jest. Jak sami zdążyliście zauważyć, instalacja WordPressa z pomocą instalatora to bułka z masłem i pięcioletnie dziecko dałoby sobie z nią radę.
Czy to źle?
Moim zdaniem nie, ale może ja jestem skrzywiona, bo ja prania też nie zabieram nad rzekę, w drugiej ręce dzierżąc tarkę, tylko wkładam do pralki automatycznej, a podłogę ogarniam nie miotłą z brzozowych gałązek, tylko odkurzaczem, i to jeszcze takim na dodatek, co sam jeździ o danej godzinie 🙂 (a na koniec i tak marudzę, że trzeba pojemnik na kurz opróżnić :D)
I o ile miłośników pralek jest na świecie całkiem sporo, tak jeśli idzie o miłośników automatycznych instalatorów do WordPressa (jak nasz Softaculous) – nie ma już tak różowo i jestem raczej w kontrze do większości polskiego WordPressowego środowiska 😁
Cięgle czytam na forach, grupach, blogach, że instalatory są samym zuem, ale kiedy pytam o konkrety (założyłam kiedyś nawet taki wątek w pewnej grupie na FB!) – praktycznie żadnych nie słyszę. Padają jakieś mętne odpowiedzi w stylu Instalator robi syf w bazie, Instaluje nadmiarowe pliki, ale pytanie – Jaki syf w bazie? Co konkretnie? W jakiej tabeli? Jakie pliki? W którym katalogu? – pozostaje już zwykle bez detali.
Sama sprawdzałam dokładnie każdy zarzut, który padał w kierunku instalatorów, i moje wnioski są takie:
Więcej bzdur na temat instalatorów chyba nie słyszałam 😄
No może poza: Porządne instalatory to może jeszcze ujdą, ale sęk w tym, że 99% instalatorów nie jest porządnych – to ciekawa matematyka, biorąc pod uwagę, że według mojej wiedzy instalatory na świecie istnieją 3. Słownie: trzy (Softaculous, z którego my korzystamy, Installatron i Fantastico). Wiec nie wiem jak wyliczono te 99 na 100 😀
Nie mam pojęcia, dlaczego tak wielu specjalistów chce ludziom zohydzić automatyczne instalatory. Może po prostu nie lubią usprawnień, a może chcą, żeby ten WordPress wydawał się taaaki strasznie trudny dla przeciętnego zjadacza chleba.
Ja w każdym razie bardzo polecam, bo instalacja WordPressa to jedno, ale instalator (a już zwłaszcza Softaculous, którego uważam za najlepszy z dostępnych) ułatwi Wam też później wiele innych rzeczy związanych z zabawą na tym stronowym podwórku. Zobaczycie 🙂
Ten kurs jest i zawsze będzie dla Was DARMOWY,
bo wierzę wiem, że warto sobie pomagać ❤
Totalnie nie musisz za nic płacić, ale jeśli masz chęć, możesz postawić mi kawę ☕
Wypiję ją za sukces Twojej strony!
Mam problem, po zainstalowaniu wtyczki nie mogę dostać się na panel administratora, wyskakuje błąd 404 i nic więcej nie da się zrobić.
Próbowałam już odinstalować i zainstalować od nowa, ale nic to nie dało.
Robiłam dokładnie według instrukcji
Cześć, Natalia 🙂
Ja widzę Twoją zainstalowaną stronę, ale trzeba wejść przez wersję z https:// na początku 🙂
Wygląda na to, że certyfikat dla domeny jeszcze Ci się nie wygenerował – być może za mało czasu upłynęło od dodania domeny do hostingu do instalacji. Jeśli to ten problem, to wystarczy poczekać, ale jeśli samo się nie naprawi powiedzmy za godzinkę (zwykle certyfikat generuje się parę minut, ale bywa, że dłużej), to napisz do hostingu i zapytaj, czy wszystko z nim OK 🙂 Wtedy wygenerują od nowa i powinno hulać 🙂
Gratuluję świeżutkiego WordPressa! 🙂
Cześć,co mam zrobić jeśli instalacja wordpressa została przerwana.Próbuję zainstalować od nowa ale cały czas mam komunikat że podana nazwa uzytkownika zawiera nieprawidłowe znaki.
Być może próbujesz podać nazwę administratora właśnie z użyciem jakichś niedozwolonych znaków. Spróbuj użyć takiej, która będzie się składać tylko z dużych i małych liter, kropki i ewentualnie spacji 🙂
Cudny kurs. Czytam z przyjemnością i zastanawiam się czy podołam 🙂
Na moim hostingu jest do instalowania wordpressa takie coś o nazwie Installatron. Czy to też się nadaje i czy kompletna nieumieka sobie poradzi? Pozdrawiam
Installatron nie jest tak wypasiony, ale też sobie poradzi! 🙂 Kroki do wykonania będą bardzo podobne.
Ewentualnie możesz też zainstalować WordPressa na piechotę, wg instrukcji z kolejnej lekcji – to naprawdę łatwe 🙂
Wszystko zrobiłam zgodnie ze wskazówkami, ale strona wyświetla się jako niezabezpieczona (bez kłódki). W internecie wyczytałam, że to brak certyfikatu SSL. Nie wiem, gdzie mogę znaleźć ten certyfikat i jak go zainstalować. Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc 🙂
Haniu, w lekcji 4.8 znajdziesz informacje o certyfikacie SSL:
https://stronesobierobie.pl/lekcja/wordpress-certyfikat-ssl-na-zawsze/
🙂
Już rozwiązałam problem :)Pobrałam wtyczkę, która sama wykryla problem. Pozdrawiam 🙂
Rozwiązywanie ewentualnych problemów z połączeniem szyfrowanym wtyczkami nie jest najlepszym pomysłem – to tylko pudrowanie umarlaka w momencie, kiedy spokojnie można by go wskrzesić, żeby sobie hulał po świecie rumiany, bez pudru 🙂
W lekcji, o której Ci wspomniałam, znajdziesz informacje o takich czarach 🙂
Cześć Edyta
Czy język w jakim jest wordpress wpływa na jakieś funnkcje naa stronie? Dokładnie chodzi mi o pluginy w z rodzaju kalendarza rezerwacji.
Pozdrawiam. Daniel
Cześć Daniel 🙂
Nie, wybór języka WordPressa wpływa tylko na to, w jakim języku wyświetlają się teksty na stronie 🙂
Hej,
Idzie mi jak po grudzie, ale idzie. Obrazki się zmieniły ale jakoś posuwam się do przodu. No ale nie potrafię zdecydować o wyłączeniu aktualnie zainstalowanych wtyczek. Bo nijak sie to ma do trzech wyżej wymienionych. Czy ja całe to dziadostwo mam teraz wyłączyć i usunąć? Bo podpięte mam w tej chwili:
Backuply
Backuply Pro
GoSMTP
GoSMTP Pro
Loginizer
Loginizer Security
Pagelayer
Pagelayer Pro
SiteSEO
SiteSEO Pro
Softaculous Pro
SpeedyCache
SpeedyCache Pro
Helpunku…
A skąd te wtyczki się wzięły? Pojawiły się zaraz po instalacji? Z jakiego hostingu korzystasz i z jakiego instalatora? Z Softaculousa?
Tak, były od razu po instalacji Wordpresa przez Softaculousa na smathost.pl