DROBNA UWAGA:
🥓 Jeśli tworzysz sobie stronę na boczku, zaczekaj z wprowadzaniem tej lekcji w życie do czasu, aż będziesz na właściwej domenie. W przeciwnym wypadku bez żadnej potrzeby połączysz roboczą domenę z Search Console, a potem będziesz to samo robić z właściwą domeną 😊
⭐️ Jeśli z kolei tworzysz stronę pod zaślepką, możesz tę lekcję spokojnie zrobić już teraz – nic nie stoi na przeszkodzie 😊
Biorę te wtyczki w nawias, bo znów (tak jak w przypadku map) do weryfikacji strony w Google Search Console nie będziemy używać żadnej wtyczki (choć niby moglibyśmy).
To jest tak banalne, że w ogóle nie ma sobie co komplikować życia wtyczkami 😃
To jest takie dość mocarne narzędzie, które Google nam za friko udostępnia, żebyśmy sobie mogli obczajać jak nasza strona wypada w tej wyszukiwarce.
Prawda jest taka, że z opcji i możliwości tego narzędzia to by można osobny kurs zrobić, ale ponieważ nasze łepetyny mają ograniczoną pojemność i nie przyswoją wszystkiego na raz, a ja nie chciałabym robić w ramach niekończących się dygresji kursów zagnieżdżonych w kursach, a te kursy osadzone w kolejnych kursach, więc na ten moment poprzestańmy na przyjęciu do wiadomości, że warto się pod to narzędzie podłączyć już na dzień dobry, bo nawet jeśli na początku nie będziemy tak w 100% umieli go wykorzystać, to ono już zbiera dane, do których będzie można wrócić we właściwym momencie 😊
Ale jeśli nie przyssamy się już teraz, to w tym właściwym momencie późniejszym tych danych po prostu nie będzie, bo nijak Googiel ich znikąd wstecznie nie wyczaruje. Generalnie to ta sama śpiewka, co z Google Analytics 😊
Finalnie, kiedy już zaczną się w Google Search Console agregować dane, z łatwością zauważycie, że można tam wyczytać bardzo przydatne rzeczy, np.:
Generalnie to się może na razie wydawać niektórym jakąś czarną magią, ale zobaczycie, że szybko przyjdzie moment, gdy będzie jak abecadło 😊 To nie są bardzo trudne rzeczy, ale nawet jeśli ktoś kompletnie nie poczuje do nich pociągu – da się bez tego żyć i prowadzić stronę 😊
No właśnie my na ten moment Google Search Console wykorzystamy do bardzo podstawowej sprawy, czyli do przesłania Googlowi mapy naszej witryny, czyli w wielkim skrócie – do dania mu znać, że hej hej, jesteśmy tutaj, zauważ nas i zacznij łaskawie wyrzucać w wynikach wyszukiwania 😉
Bo sam z siebie to by pewnie zauważył po jakimś niemiłosiernie długim czasie, a my na sławę, chwałę i bogactwo nie mamy przecież zamiaru czekać 😉
O tym, jak wysłać mapę witryny, będzie w detalach w kolejnej lekcji, przy okazji instalacji wtyczki przydatnej do SEO, a póki co zajmiemy się tym, żeby w ogóle swoją stronę z Google Search Console pospinać 😊
Zanim zaczniecie, zalogujcie się na to konto Googlowskie, które tworzyliśmy specjalnie przy okazji tej strony (żeby wysyłać na Google Drive czyli Dysk Google kopie zapasowe albo żeby uzyskać klucz do ReCaptchy albo też żeby podłączyć statystyki Google Analytics)
Po zalogowaniu włazimy pod adres:
👉 https://search.google.com/search-console/about
Tu się właśnie mieści Wyszukiwawcza Konsola Google’a i tu trzeba dokonać dzieła 😃
Po wejściu klikamy na niebieski przycisk Rozpocznij. W ten sposób rozpoczniemy 😉
(tak tylko mówię, jakby się kto spodziewał podstępu 😉)
Jeśli nie macie pod to konto podpiętej żadnej usługi w Google Search Console, a nie macie jeśli to świeżo na utworzone na kursie konto, to pojawi się Wam taki właśnie ekran z dwiema drogami do podążania do wyboru:
Pierwszą olewamy i idziemy drugą 😃
W sekcji Prefiks adresu URL bla bla bla – wpisujemy nasz adres strony ŁĄCZNIE Z https 😊
Potem klikamy Dalej 😊
NOTATKA NA MARGINESIE: Może się już zorientowaliście po adresie dodanym na zrzucie ekranu, a może nie, ale dodawanie strony do Google Search Console to jest jedna z tych rzeczy, które robimy od razu na produkcji – nie dodajemy do Search Console (ani go Google Analytics) stejdży, bo to oczywiście kompletnie bez sensu – nikt ich nie będzie wyszukiwał ani nie obchodzi nas na nich statystyka odwiedzin, bo nikt nie będzie ich odwiedzał 😊 (poza nami).
Działamy tu więc od razu na stronie docelowej i nie martwimy się, że coś się zepsuje, bo tu akurat nie ma co za bardzo 😊
Wyskoczy nam okienko, w którym będziemy musieli potwierdzić, że ta wpisana wcześniej strona to aby na pewno jest nasza. Bo tak to jest, że w Google Search Console możemy sprawdzać tylko osiągi naszych własnych stron, nie da się szpiegować sąsiadów 😉
Zatem Google musi się upewnić, że strona, o której twierdzimy, że jest nasza, jest faktycznie nasza i możemy na niej wykonać jedną z dziwnych operacji, żeby to potwierdzić. Te dziwne operacje to właśnie metody weryfikacji własności, tak formalnie rzecz nazywając.
Metod jest kilka, jedna łatwiejsza od drugiej, zatem my wybierzemy bramkę nr 1 – najprostszą i odporną na wszelkie perturbacje w rodzaju zawirowań wtyczkowych.
Potwierdzimy, że strona jest nasza, wgrywając do jej katalogu mały pliczek HTML otrzymany od Google’a (Google po prostu zakłada, że jeśli możemy wgrać do katalogu strony jakiś plik, to znaczy, że ta strona jest nasza – w sumie logiczne! 😃)
W tym celu najpierw ten plik pobieramy na swój komputer, klikając przycisk z jego nazwą. WAŻNE jest, żeby przy pobieraniu NIE zmieniać jego nazwy, bo cała operacja nie pyknie 😊
Ma mieć taką właśnie dziwną nazwę z literek i cyferek 😊
Po pobraniu NIE klikamy jeszcze Weryfikuj, to potem 😊
Tamten ekran na moment zostawiamy, a w nowej zakładce przeglądarki wbijamy do panelu zarządzania hostingiem (cPanelu), do Menadżera plików 😊
W menadżerze plików przebijamy się do katalogu witryny, czyli ciśniemy do public_html, a potem do katalogu z nazwą domeny 😊
To jest dokładnie ta sama droga, którą dawno temu przebywaliśmy, żeby się dostukać do pliku .htaccess, w którym zachciało nam się zrobić jakieś tam zmiany zielonokłódkowe, więc jeśli nie pamiętacie jak się tu dochodziło, możecie odświeżyć sobie tę lekcję: 4.8. Przykuwamy zieloną kłódkę do naszej strony na amen!
😊
Gdy już jesteśmy w katalogu domeny, klikamy w Przekaż, czyli przycisk do przesyłania plików z komputera na hosting:
Otworzy się osobne okienko (to też już przerabialiśmy, więc żadna nowość ;)) w którym możemy albo kliknąć Wybierz plik i nawigować po swoim kompie aż trafimy na ten pobrany od Google’a pliczek z dziwną nazwą z cyferek i literek, albo po prostu przerzucić ten plik z otwartego na boku okna w tę zakreskowaną ramkę – tak czy siak, jak Wam wygodniej, bo na jedno wyjdzie 😊
Po wrzuceniu tego pliku on się automatycznie wyśle na serwer i…
…i gdy zobaczymy że cały się wysłał, co potrwa ułamek sekundy, bo jest mikro-tyci-tyci, czyli zobaczymy zieloną kreskę z napisem 100%, możemy zamknąć to okno klikając Wróć do…
No i połowa roboty z dyńki. Jak nie lepiej 😊
W głównym katalogu domeny zobaczymy teraz ten świeżo dorzucony pliczek z dziwną nazwą i datą sprzed momentu 😊
Teraz wracamy do tej porzuconej na moment zakładeczki z Google Search Console i dopiero teraz, gdy już przesłaliśmy plik na serwer, klikamy przycisk Weryfikuj.
Dostaniemy na moment taki komunikat, w którym nas Googiel poinformuje, że weryfikuje stronę, czyli generalnie próbuje wczytać tamten plik z naszej strony.
No i jak wczyta, to znaczy że faktycznie mogliśmy go tam umieścić, czyli strona jest nasza jak dwa a dwa to cztery.
A jeśli go nie wczyta, bo go tam nie będzie, to uzna że ściemniamy 😉
Ot, i cała tajemnica działania Wielkiej Weryfikacji 😃
Po chwili okaże się, że juhu, wszystko poszło git-falbana i możemy klikać Przejdź do usługi, bo jesteśmy na legalu właścicielami naszej własnej strony i już nawet Googiel o tym wie 😉
Gdyby się jednak okazało, że weryfikacja się nie powiedzie, to nie znaczy, że ktoś Wam stronę zajumał, ani nawet że jesteśmy głupi i do niczego się nie nadajemy, tylko najprawdopodobniej albo wgraliśmy pliczek w złe miejsce (trzeba sprawdzić, czy na pewno siedzi w katalogu domeny, tam gdzie folder wp-content na przykład albo plik htaccess :)), albośmy mu jednak zmienili nazwę przy zapisywaniu 😊
Trza sprawdzić te rzeczy i w razie czego spróbować ponownie na luzie 😊
I oto jesteśmy w Google Search Console.
Możecie sobie połazić i się porozglądać, ale póki co wiele nie zobaczycie, no bo nie ma tu jeszcze pozbieranych żadnych danych. Trzeba Googlowi dać chwilę czasu i zajrzeć choć jutro 😊
My chwilowo właśnie damy mu oddech i wrócimy tu w kolejnej lekcji, a na razie to się cieszymy sukcesem i opijamy podpięcie strony pod Google Search Console 🎉🥳
Możecie otwierać procenty i chwalić się znajomym 😉
A na sam koniec możecie dać znać w komentarzu, czy poszło git, czy może jakieś perturbacje po drodze 🌪 😊
Ten kurs jest i zawsze będzie dla Was DARMOWY,
bo wierzę wiem, że warto sobie pomagać ❤
Totalnie nie musisz za nic płacić, ale jeśli masz chęć, możesz postawić mi kawę ☕
Wypiję ją za sukces Twojej strony!
Poszło git! Najprostsza lekcja tego kursu 😀
No i takie meldunki o sukcesie to ja lubię czytać! 💪💪💪