Bardzo zależy mi, aby każdy, kto tylko weźmie udział w tym tu kursie na serio, to znaczy faktycznie chcąc sobie zrobić stronę, a nie tylko zaglądając z ciekawości z czym to się tego WordPressa je (to też jest OK! zapraszam również tylko ciekawskich :)) osiągnął cel i faktycznie na koniec mógł z dumą pochwalić się swoim miejscem w sieci 🙂
Wiem natomiast, że życie to życie i różne krokodyle w tej fosie zwanej codziennością pływają 😉
Czasem motywacja jest spora, ale gaśnie, gdy dziecko ma gluta po raz pięćsetny w tym miesiącu i znów nie pójdzie do przedszkola, szef chce sam nie wie czego, ale chce tego natychmiast, a my mamy wrażenie, że jak jeszcze moment spędzimy przy kompie, to mózg nam eksploduje i mąż będzie go zeskrobywał ze ściany łyżeczką do małży. To znaczy zakładając, że coś takiego istnieje, bo w sumie nie wiem, czy małże je się łyżeczką <trochę wstyd>
W każdym razie plany to plany, a rzeczywistość potrafi dać w kość i trochę nas od nich odciągać 🙂
Są jednak dwa narzędzia, które przyszły mi do głowy, a które mogą pomóc osiągnąć cel. I o nich chcę Wam powiedzieć, bo może faktycznie będą dla Was zbawienne 🙂
Partnerka lub partner produktywności (Accountability Partner) to taka osoba, z którą wchodzicie w komitywę, żeby z większym prawdopodobieństwem osiągnąć zamierzony cel. Każdy swój, bo wcale nie musicie mieć wspólnego 🙂
W praktyce wygląda to tak, że w ustalonym czasie, w regularnych odstępach i choćby skały sr***ły ;), na przykład raz na tydzień, umawiacie się i spowiadacie z tego, co zrobiliście od ostatniego spotkania, a co planujecie zrobić przed kolejnym. Co się udało zrobić, a czego nie. Jeśli czegoś się nie udało – z jakiego powodu i jak temu w przyszłości zapobiec.
Jeśli macie jakieś problemy, potrzebujecie spojrzenia z boku – partner produktywności też jest tu niezłą drugą parą oczu do wykorzystania 🙂
Dlatego, że jeśli się przed kimś konkretnym zobowiążemy, to trudniej nam się wykręcić, niż gdy rozliczamy się z samymi sobą. Deszczowy dzień, ciemno jak w noc listopadową, zimno, że mózg się marszczy, a tu siłka w planie. Łatwo odpuścić, gdy się ma iść samemu, ale trochę trudniej, gdy się z kimś umówiliśmy i wiemy, że on pewnie wdzieje kalosze i mimo pluchy będzie tam na nas czekał, co nie? 😀
No właśnie.
Dlatego partnerstwo produktywności jest skuteczne 🙂
Można poszukać w grupach/na forach związanych z tematem przedsiębiorczości, efektywności osobistej, można rozpuścić wici wśród znajomych (choć tu ostrożnie – zbytnia komitywa sprzyja osłabianiu rygoru :D), a można – na potrzeby kursu stronowego – poszukać w grupie Stronę sobie robię.
W końcu jest nas tam kilka tysięcy i każdy z podobnym celem 🙂
Stworzyłam osobny wątek specjalnie z takim przeznaczeniem, gdzie w komentarzach można wpisywać info o poszukiwaniach albo zgłaszać się do kogoś, kto poszukuje 🙂
Warto już na wstępnie określić, jak często chcielibyśmy/możemy się spotykać i w jaki sposób, aby spiknąć się z osobami o podobnych możliwościach.
Bardzo polecam, bo takie partnerstwo produktywności naprawdę daje KOPA robocie, nie tylko tej WordPressowej 🙂
Sesje Wspólnej Pracy to spotkania, które w styczniu wprowadziłam pilotażowo, na próbę, w kursie sklepowym. Chciałam zobaczyć, czy sprawdzi się to w praktyce, czy pomoże w czymś kursantom i czy ogólnie będzie miało ręce i nogi.
Bez szczególnych oczekiwań zaplanowałam i obserwowałam, czy pyknie.
Pykło i to jak! O mamo…
Rezultaty przeszły moje najśmielsze oczekiwania, a i dziewczyny, które brały udział (akurat same baby się zebrały :D) też chyba były zaskoczone efektami 😎
Wszystkie jak jeden mąż przyznawały, że Sesje Wspólnej Pracy:
Ja z kolei z boku widziałam jeszcze kilka efektów pozaWordpPressowych:
Ogólna refleksja po zakończeniu cyklu dawała się słyszeć taka: SESJE WSPÓLNEJ PRACY TO ZŁOTO! ⭐️
SWP to taki wirtualny coworking, ale z dodatkowym saltem z półobrotu, bo ja to zawsze muszę wymyślić jakieś udziwnienie 🙈
Dwa razy w tygodniu, we wtorki i czwartki (o 8:00 dla rannych ptaszków i o 20:00 dla nocnych marków), spotykałyśmy się online na 90 minut w dwóch pokojach na Google Meet. W dwóch na raz, w pewnym sensie 🙂
To pokój domyślny i tu toczyła się akcja. Znaczy wrzała robota 🙂
Na dzień dobry każdy miał szansę krótko powiedzieć, czym planuje się zająć przez najbliższe 1,5 godziny, po czym wyciszałyśmy mikrofony i pracowałyśmy w pełnym skupieniu, każdy nad swoim sklepem. I niby nic nie było słychać, niby nikt się na nikogo nie gapił, ale widać było, czy pracujemy, czy może dajemy się wrobić w odkurzanie i gotowanie obiadu, “skoro już nic ważnego nie robimy” 😉
Dzięki temu finalnie po 90 minutach każdy ma zrobione więcej, niż zwykle robił przez cały tydzień 🙂
Na koniec zwykle mówiłyśmy Sprawdzam, czyli każdy chwalił się krótko co zrobił, co mu zostało i czy ogólnie ogarnął to, co zaplanował 🙂
Równolegle (w tym samym czasie) działał drugi pokój, przez dziewczyny nazwanym Pokojem Problemowym lub Pokojem Zwierzeń 😉 Tam można było wskoczyć, jeśli napotkało się w trakcie pracy nad sklepem na jakiś problem – w większości bowiem te problemy to takie pierdółki do rozwiązania w 5 minut i nie było sensu, aby kogoś zatrzymywały, skoro większość z nich można było łatwo na bieżąco pokonać i lecieć z robotą dalej 🙂
Można powiedzieć, że drugi pokój był odpowiednikiem takiego nauczyciela pełniącego dyżur po lekcjach, do którego przychodziło się na chwilę, rozjaśnić sobie jakiś detal, którego nie skumało się podczas lekcji albo sprawdzić gdzie w zadaniu mamy błąd, że wychodzi nam inaczej, niż w odpowiedziach na końcu książki 😉
W kursie sklepowym Sesje Wspólnej Pracy wrócą dla jego uczestników wraz z kolejną edycją, ale trudno na tę chwilę powiedzieć, czy będzie to jeszcze w tym roku.
W kursie stronowym także rozważam uruchomienie takiej grupy (jednej, maks dwóch), o ile oczywiście znajdą się chętni do takiej pracy 🙂 O detalach będę jednak pisać nieco później, gdy przejdziemy już do konkretów WordPressowych i taka grupa będzie przydatna.
Na bank będę o temacie krzyczeć, więc trudno będzie przegapić, ale jeśli chce się mieć pewność, że ewentualny nabór nas nie ominie, warto dopisać się do newslettera 🙂
Sam wirtualny coworking, bez tej dodatkowej opieki nauczyciela na korytarzu 😉 (= mnie w drugim pokoju) możecie sobie jednak stworzyć już teraz we własnym zakresie – wystarczy skrzyknąć się w grupie chętnych, do czego mocno zachęcam. Tak, jak wcześniej do partnerstwa produktywności 😍